środa, 25 listopada 2009

+ Schemat… (zawsze ten sam)



- Cześć!

+ O kurwa! Cześć, stary, ale cię dawno nie widziałem!

- No ja ciebie też… Co tam?

+ Ano jakoś leci… A u ciebie?

- Raczej dobrze. Heh pamiętasz stare czasy, jak czytaliśmy nałogowo książki?

+ Taaa… Heh nadal czytujesz?

- No stary, całymi godzinami! A ty?

+ Czasem… Trochę mało czasu, wiesz… Nadal lubię to robić, tylko nie ma kiedy, a jak jest to okazuje się, że mam inne sprawy na głowie… Teraz więcej filmów oglądam. Taka namiastka… Wiesz jak jest – redukcja potrzeb… Inne nałogi teraz mam…

- Mmmm… A podróże? Nadal jeździsz? Pamiętam jak kiedyś mając tylko na bilet pociągowy w dwie strony pojechaliśmy na kilka dni w góry…

+ Heh no. To były czasy… Teraz mam dziewczynę, wiesz, nie wezmę, więc jej na weekend pod gołym niebem gdzie popadnie, na trzech suchych bułkach i mineralce…

- No racja. Pamiętam jeszcze jak czasem lataliśmy po polach bawiąc się w wojnę. Heh miał człowiek wyobraźnie, co nie?

+ A jak… Teraz trochę czasu brak i nie ma gdzie. Wymagania wzrosły. Człowiekowi już nie wystarczy wyobrażenie przeciwnika, chciałby go mieć, widzieć, czuć jego oddech na plecach. Wiesz byłem we wojsku i teraz jeszcze chętniej pobawiłbym się we wojnę, ale, tak jak mówiłem, bardziej na serio. Nadal uważam, że fajnie jest się poczołgać po rowach itd., tylko nie za bardzo jest z kim i gdzie. Wszystkie tereny są już przeczołgane na pamięć. Zresztą nie ma z kim, wszyscy mają swoje życie już i nie mają czasu na zabawy. Wiesz jak jest…

- Ano… Ale posłuchaj ja mam teraz dużo wolnego czasu moglibyśmy wyskoczyć tu na pola w weekend. Proponuję sobotę. Polatać trochę. Jak za starych dobrych… Heh

+ Hmmmm… Wiesz mam trochę zajęć ostatnio, ale jak coś się rozluźni to dam ci znać.

- Masz na mnie jakieś namiary?

+ No pewnie! O ile nic nie zmieniłeś to mam…

- Heh no dobra to czekam na jakiś cynk.

+ Spoko. W ogóle trzeba by się spotkać gdzieś dłużej pogadać, może coś wypić… Heh

- A teraz? Mam chwilkę wolną to można by pogadać. Wiesz, niedaleko stąd mieszkam, więc można wpaść, posiedzieć.

+ Mmmm… Niestety teraz odpada trochę mnie czas goni. O już po pierwszej, wiesz muszę lecieć, ale jakby co to mam na ciebie namiary jakoś się skontaktujemy, ok?

- No spoko, nie ma sprawy, jakby co to daj znać tylko, coś się zrobi.

+ No to na razie! Do zobaczenia…

- No cześć!



- Wuja (spotykając starych przyjaciół [kiedyś byliśmy nierozłączni dziś głupio wręcz zadzwonić, bo nie ma o czym gadać, a na krótka wymiana zdań na ulicy zawsze kończy się tak samo. W sumie gdy wpadam na ulicy na starego znajomego początek i koniec rozmowy jest zawsze taki sam, ten sam schemat, no i ten krępujący środek, który nie wiadomo jak podtrzymać i trzeba szybko skończyć, by nie przedłużać zakłopotania spowodowanego nagłym spotkaniem. A symboliczna wymiana numerów telefonów to już totalna parodia bo i tak do siebie nie zadzwonimy a nawet jakby to nie będziemy mieli kiedy się spotkać. Lecz gdy spotkamy się gdzieś przypadkiem na imprezie spędzimy czas jak gdyby nigdy nic…])



[…i odtąd się więcej nie spotkamy…]

Welcome in my world

in my world

Dzień dzień za dniem.
Praca uczelnia najebka Książka film muzyka.
Chaos #@!!!!!!#!

Czasem siadam do nauki i momentalnie się rozkojarzam myślę.


Zauważyłem muchę latająca koło komputera siada ciekawie się ją ogląda

A może telewizor zapuszczę? ............ Ok siadam

Dzisiejszego ranka znaleziono ciało 22 letniego mężczyzny. Nie ustalono przyczyny zgonu
Ian Curtiis też się ciekawa postać ale żeby tak przez kobiety ciekawe ciekawe ciekawe.Muzyka nie leci a jednak gra,już słyszę Atrocity Exhibition -włączyły bym NIE! Przecierz uczyć się muszę.

Jutro kolokwium ,napiłbym się wódki,ciekawe ciekawe ciekawe.Ciekawe ile znaczeń ma kolokwium
Ok sprawdzę w Wikipedii i zaraz się pouczę

..................
Odpalam kompa,hmm zjadłbym coś.Idę do kuchni

Jem szykuje-Odpalam Milesa Davisa Kind of blue leci płynie.Płyta lekko trzaska
Cholera nauczyłbym się grać na trąbce .No oczywiście Miles był rasista murzynem.
Biali biali co to są biali.
Chciałbym mieć biały pokój nie nie nie nie tylko białe ściany nie, taki jak w American psycho zero emocji dużo przestrzeni.Już odpływam.
Dobra mam kanapkę jem jem jem robię kawę.Rzygać mi się chce im więcej kaw tym mniej mi się chce spać ale jeszcze bardziej skupić się nie mogę.
Chodzę z kąta w kąt i myślę .
Myślę
Myślę.
O tym że pojechałbym w góry
Że najchętniej bym się napił piwa np.
Że przepierdalam sobie życie myślę i wyciszyć się nie mogę.
Wchodzi współlokator.Proponuje grę W littel figtera prosta acz fajna giera. Gram gramy gramy

Myślę sobie piwa bym się napił.
Idę po piwo kupuje cztery.Wszystkie dla siebie.Wypijam .
Jest 2 w nocy. A dzisiaj kolokwium.
Trochę mi się spać chce.
Pije kawę

Sięgam po książkę. Uczę się uczę uczę .
Myślę o niebieskich migdałach kto to wymyśli i co to za cholerne powiedzenie.
Jestem nabuzowany ilością kaw.
Musze coś z tym zrobić.
Siadam i gram ,tworze utwór przelatują 3 godziny.

Odpalam słucham zaczątków.ok jutro będę dalej robił.

Leci Cinematic Orchestra- utwór o tym że autor zbudowałby dom w którym by zamieszkał i umarł -też zbudowałbym dom ,nawet kiedyś myślałem że dla kogoś,niezadobrze płakać się chce i kto wie czy rzeczywiście nie płacze

Nie mam już siły pouczę się jak wstanę Nastawiam budzik na 2 godziny snu. Śpię nic mi się nie śni.Budzę się jestem rześki jak bym spał co najmniej 8 godzin i wypił 10 kaw. Uczę się wchodzi do głowy aż miło ... mijają 3 godziny idę znowu spać.

Budzę się jest godzina 12

Cholera zaspałem.... Ok to śpię dalej
Dalej dalej Dalej dalej.Praca,Dom,Uczelnia,dom .Kumpel przychodzi dzisiaj idziemy do kina potem do Minogi.Ok łacina dopiero za tydzień...


To mój zwykły dzień,chaos trwa i ciężko to opanować. A myśli przewija sie 10 razy tyle 10 razy szybciej.Musze chyba zacząc jarać trawke by sie skupić

wtorek, 17 listopada 2009

Ideał

Idealny Dzień

Umiem już otwierać piwo okiem
Mogę już umrzeć
Przetłuszczone włosy swedzą swoją obecnością
To taki piękny dzień
Taki w którym nie robi sie już nic
"Coś sie kończy coś sie zaczyna"
Chciałbym tak wiele
Moge tak tak tak tak...
Mogę tak wiele niewiele
Zrobiłem już wszystko
To taki idealny dzień
Idealnego człowieka
To taki idealny rok
Idealnej rodziny
To taka idealna dekada
Idealnej ludzkości
To takie idealne życie
Idealnego boga
I były klocki
I były dziewczny
I był alkochol
I słowotwórstwo dziecinne
Ale idealny dzień trwa
Trwać będzie dalej
W moim idealnym świecie
Z emocjami w szkatułce
Poczekam na ćme
Może w końcu mnie zabierze
Na wysypisko
Idealnych manekinów
Bo idealny dzień trwa
Trwa
Trwa
Trwa












(a kiedyś zbuduje dom)

Dr maaraas

poniedziałek, 16 listopada 2009



TERAZ BIURKO!

Poznajcie moje 'centrum dowodzenia'
Jest mi wstyd!

SPRAWDŹ TO MEN!

niedziela, 15 listopada 2009

+ Zagraj: "Jak mija czas"

Zamknięty w cztery ściany znów pogrążyłem się w swoim własnym świecie. Świecie gdzie inni ludzie odgrywają role epizodyczne. Gdzieś tam są. Za ścianą, za drzwiami, za oknem. Są tam. Całymi tysiącami przelewają się przez brudno jesienne ulice miasta.

Czasem, gdy wyjdę na zewnątrz przenikają do mojego świata, by spytać o drogę, papierosa, ogień lub godzinę, wtedy ja odpowiadam. Zawsze według tych samych schematów. Miło, uprzejmie, ale bez służalczego wydźwięku. Z wypracowanym, wyuczonym luzem i obojętnością, bo wiem że oni zaraz znikną i już nigdy więcej się nie spotkamy. Zresztą po co?

Czasem potrzebuję izolacji, chwili spokoju, by móc zatopić się w myślach.

Tak więc siedzę sam zamknięty w pokoju od kilku dni. Stał się on moim prywatnym, małym wszechświatem…

Te kilka metrów sześciennych powietrza poprzetykanego dymem z papierosa drgające w rytm muzyki.

Stolik - za niski by pracować przy nim siedząc na krześle i za wysoki by pracować siedząc na podłodze. Zawalony kubkami po kawie lub herbacie, przyborami kreślarskimi wszelkiej maści od ołówków, kredek i linijek po bardziej wyspecjalizowane rapidografy, grafiony i wzorniki… Gdzieś tam jeszcze paczka papierosów, ze trzy zapalniczki, laptop i lampka ze słabą żarówką.

Na kanapie i podłodze zalegają sterty papierów. Projekty, wzory projektów, puste kartki, zeszyty, książki, notatki, kserówki…

Pracuję sobie spokojnie nie niepokojony.

Niestety po tych kilku taktach milczenia i spokoju jutro znów zacznie się zwykłe rzępolenie… Trzeba będzie powrócić do tego świata za ścianą. Tam gdzie czas ma inny wymiar i znaczenie…

Ale to dopiero jutro, a dziś jeszcze ostatni raz zapalmy sobie papierosa, wypijmy niespiesznie kawę, zanurzmy się głęboko w spokojnych dźwiękach muzyki, sączących się leniwie z głośników…

Tak…

Dziś jeszcze, po raz ostatni, będziemy sami – ja i moja prywatna rzeczywistość…

+ Król Szczurów – nie niepokojony przez nikogo i tak od 5 dni… (spokojny długi weekend)

[…to mogło się nie zdarzyć…]



JAKIM JESTEM CZŁOWIEKIEM?

co drugi miesiąc w krwiodawstwie
co tydzień spotkasz w kościele
wiwisekcje mam codziennie
ale konflikty kończę uśmiechem
zawsze kupie Ci bułkę i kiełbasę Ci kupię

to aż siedem mam do grobu
ale serce jak termit

albo mi się tylko zdaje
i złym jestem człowiekiem