niedziela, 27 września 2009

Człowiek z Wątpliwości

Ludzie mający przysłowiowe dwadzieścia lat rządzą światem są motorem napędowym innowacji i wszelkiego postępu. Wystarczy Spojrzeć chociażby na ostatnie sukcesy internetowe. Twórcy naszej klasy ,google , myspace to wszystko ludzie mający po dwadzieścia parę lat na karku. Wiek ten jest jak najbardziej odpowiedni do osiągnięcia tego hmm sukcesu. Dlatego coraz bardziej wkurwia mnie moje rozwalenie. Myślę że ten wiek ma swoje prawa i uwarunkowania jedynym z takich uwarunkowań jest chyba ta niewiedza ,niewiedza co zrobić ze swoja przyszłością .A jednostki które przezwyciężają tą wadę fabryczną zyskują bardzo wiele. Wkurwia mnie ze niby w zasadzie wiem co robić ale czuje ze to są to kolejne formy które sobie zarzucam na łeb. Wkurwia mnie że moim motto ostatnim czasy stało się „Nie wiem” .Tak tak trzeba sobie jakoś z tym radzić bla bla. Ale ja oczywiście nie wiem jak. Nie wiem czy to robienie muzyki to jest ten ostateczny cel .Nie wiem co jeszcze robię na swoich studiach. Nie wiem i ta niewiedza powoduje jakieś immanentne niezadowolenie ,pustkę która nijak nie da się wypełnić. Nie chodzi tu o dziewczynę czy jej brak bo tego też nie wiem czy akurat tego potrzebuje. Z każdym dokonanym wyborem coraz więcej pytań powstaje a odpowiedź coraz mniej. Przygniata mnie ta odpowiedzialność za swoje życie do tego stopnia że paraliżuje to moje przyszłe działania. Najchętniej rzuciłbym to wszystko w diabły i po prostu wyjechał gdzieś bardzo daleko. To w sumie jest jedyna rzecz której jestem pewien ,potrzeba zmian. Widzę że bardzo szybko wpadam w schematy ,ta codzienność szarość życia. Doskonale zdaje sobie sprawę by czerpać radość z życia trzeba umieć cieszyć się najmniejszymi sprawami. Ale tu też leży gdzieś ten pies pogrzebany. Cały czas chce czegoś więcej ,czegoś ulotnego i niezidentyfikowanego. To wyimaginowane coś odbiera mi chęć do działania paradoksalnie .Bo po co to wszystko naprawdę? I nie chce słyszeć żadnych gadek o bogu i jak to ja jestem zagubiony , doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego zagubienia i wiara mi w tym nie pomorze ,może tylko zamulić i tak nieostry obraz mojego życia. Wiem jak moje losy mogą się potoczyć wnioskując z tego jak już się toczyły i jak toczą się losy innych mi podobnych .Nie ma w mnie nic czego już nie było i nie będzie. Jestem jednym z milionów i nie widzę sensu działania .Teraźniejszość przybija ale jest jakąś ucieczką a przyszłość to znacznie cięższe brzmię patrząc zwłaszcza na losy ludzi który już się zestarzeli . Przykleiłem się do swojej postawy i ni chuja ruszyć się nie mogę i nawet nie wiem czy chce. Gwiazdka z nieba mi nie spadnie ani żadna złota rybka nie spełni mich trzech życzeń. Tylko czy te spełnione marzenia coś by zmieniły? Problem chyba w tym że nie o te spełnione marzenia mi chodzi a raczej o brak jakiejkolwiek emocji związanych z realizacją siebie, realizacją marzeń. Pustka zawładnęła mną na dobre....

Dr Maaraas

7 komentarzy:

Jahu pisze...

Pozostaje mi się tylko cieszyć, że po części mam tę "pustkę" za sobą o czym pisałem w ostatniej notce. Dopiero zmiana postawy i myślenia coś zmieni, napewno nie osiaghanie kolejnych celów jak piszesz. Mógłbyś robić najlepszą muzyke w kraju a i tak czegoś by Ci zabrakło. Przede wszystkim trzeba wyrzucić z siebie chęć wzbijania się ponad innych ludzi i porównywania z nimi. Dążenia do doskonałości w obrębie swoich cech które tylko ty posiadasz i ich rozwijanie. Zawsze ktoś będzie lepszy, ale czy byłeś kiedyś ostatni?

Ana pisze...

Tylko jeszcze trzeba mieć naprawdę silną wole by zmienić swój tok myślenia. Tak to już jest, że ludzi zżerają własne ambicje...

Ana pisze...

Wiem, mówie o rzeczach oczywistych (tj. w tym przypadku ambicja) zamulam zwyczajnie

dr.maaraas pisze...

Może początek wpisu sugeruję że się porównuje z innymi ale tak nie jest.Raczej mowa o moich możliwościach z których niewykorzystania/niedoskonalenia zdaje sobie sprawę.Co stoi na przeszkodzie oczywiście moja postawa "nie wiem" i tu jest problem. Za dużo gadania za mało działania.Jak to mawia Czesław który śpiewa "Grać nie srać"

Ana pisze...

Weź się za siebie i zacznij działać choćby miałoby to nie wyjść bądź Cię nie zadowolić. Czasem trzeba działać impulsywnie bo im dłużej się zastanawiamy tym bardziej utwardzamy postawę ''nie wiem', a na końcu działamy pod presją. Nikt nas nie ukaże za to co zrobimy ze swoimi talentami jedynie my sami odpowiadamy za to.

Ana pisze...

Gdybyś wyjechał bardzo daleko jak piszesz co byś robił? Czy to zwolniłoby Cię z odpowiedzialności za swoje życie?


Tworzyć trzeba choćby dla własnej satysfakcji a nie dla podobania sie innym

dr.maaraas pisze...

Tworzenie nieodłącznie wiąże się odbiorem tego przez kogoś i nikt mi nie wmówi że przysłowiowe pisanie do szuflad na dłuższa mete nie de motywuje :0 ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to że raczej wszystko dzieje się samo w moim życiu bez mojego udziału,ile decyzji było przemyślanych ,ile w tych decyzjach było chęci innych bym stał się taki i tym podobne dylematy spędzają mi sen z powiek. A co bym zrobił jak bym wyjechał ? Wreszcie bym odpoczął odstresował sie, przemyślał co chce robić i zdecydował bez presji z niczyjej strony co zrobię ze swoim życie. Będąc w poznaniu studiując pracując tworząc po prostu egzystuje nie mam czasu na nic-po prostu moje życie się dzieje samo. Poza tym ta ucieczka miałaby tez bardziej przyziemny charakter ostatnimi czasy wole być samemu bo kontakty z ludźmi mnie po prostu irytują dodatkowo poznanie nowych miejsc nowe doznania. Wpadłem w schematy a taka ucieczka była by pauza jak w grze.Regeneracja i te sprawy