wtorek, 15 września 2009

+ „To na pewno tutaj?”


Prosto z gór schodzi dwoje zmęczonych ludzi. Plecaki ciążą po całodniowej wycieczce, obolałe stopy pełne pęcherzy z każdym kolejnym krokiem domagają się odpoczynku. Jedyną nadzieją jest przystanek autobusowy, odnaleziony gdzieś na mapie w przewodniku, do którego pozostało tylko kilkadziesiąt metrów.

Odcinek pozostały do przystankumuszą pokonać bardzo ostrożnie by nie zostać przejechanym przez pędzące, po drodze krajowej numer 8., litewskie tiry.

Gdy wreszcie oczom ich ukazuje się upragniony niebiesko-biały znak z sylwetką czarnego autobusu, marzenia o podjechaniu w miejsce, gdzie prościej będzie o jakiś nocleg, zostają brutalnie skonfrontowane z szarą rzeczywistością. Na przystanku nie ma tabliczek z rozkładem jazdy. Więcej, nie ma jakiegokolwiek śladu, że kiedyś w ogóle tutaj takowe były.

Oczywiście nie jest to powód do rozpaczy. Zawsze można zadzwonić do kogoś by sprawdził połączenia w internecie, tylko gdzie tu zasięg złapać? Na poszukiwaniu zasięgu i rozkładu jazdy autobusów we wsi Borowina, który, jak się w końcu okazuje, nie istnieje, zlatuje cała godzina, wypełniona dymem papierosowym, landrynkami i warkotem przejeżdżających ciężarówek. Zrezygnowani podróżni muszą więc ostatecznie podjąć decyzję o dalszej wędrówce. Jeszcze jeden skok. Ostatnie 7km. To niedużo… Może tam uda się znaleźć nocleg…

Droga wiedzie duktami leśnymi po których co jakiś czas popierdala ktoś na quadzie i zakłóca ciszę, podnosząc przy tym tumany kurzy.

Po dotarciu do Polanicy-Zdroju nasi podróżni zasypani zostają informacjami o hotelach i pensjonatach, w których ceny noclegu są niestety poza zasięgiem ich portfeli, a na chodzenie po mieście i szukaniu od domu do domu brak sił, chęci i czasu. Pada, więc propozycja by spróbować skorzystać z transportu publicznego i podjechać w inne miejsce.

Kłodzko – brzmi dobrze – podobno jest tam schronisko i akurat podjeżdża autobus. W Kłodzku rodzi się jednak kolejna idea by dojechać do Bystrzycy. W ostatniej chwili nasza dwójka wsiada do starego Autosana, w którym nie domykają się drzwi, a obicia siedzeń pamiętają czasy, gdy Marek Hłasko był kierowcą w Bystrzyckiej Bazie Transportowej. Jednak nie ma co narzekać, z każdą chwilą wędrowcy bliżsi są celu, jakim jest łóżko i kąpiel.

Bystrzyca Kłodzka – bardzo zaniedbane miasto o niebanalnej architekturze. Według mapy w przewodniku zaraz obok dworca PKS powinno być schronisko. Po dwukrotnym obejściu okolicy okazuje się, że miejsce oznaczone na mapie jako schronisko młodzieżowe, może nim być, ale tylko i wyłącznie przy dużej dawce ironicznego humoru. Jest to komisariat policji. Po krótkiej rozmowie z policjantami, podróżni nadal pozostawali bez dachu nad głową.

Robiło się coraz później. Już po ciemku znajdują oni na planie miasta reklamę jakiegoś gospodarstwa ekoturystycznego. Próby dodzwonienia się do niego spełzają na niczym. Coraz bardziej zmęczeni i zrezygnowani dochodzą wreszcie do jakiegoś starego domu, który po zmroku nie wyglądał raczej zachęcająco, jednak szyld głosił wyraźnie „Na Podgrodziu” Gospodarstwo Ekoturystyczne. W takich sytuacjach nawet stara szopa wydawała się być dobra, po za tym udało się im stargować trochę cenę…

W końcu nadszedł długo wyczekiwany moment zdjęcia butów. Moment, gdy wszystkie troski opuszczają, strudzonego całodniową wyprawą, człowieka.

Sen nadszedł szybko…

Jednak nigdy już nie zawierzę żadnym mapom i przewodnikom turystycznym…

Choć o to właśnie chodzi w takich wyjazdach. Nigdy nie wiesz gdzie będziesz zmuszony spać…


Wuja – po powrocie z upragnionego urlopu (Choć, na dobrą sprawę, wakacje miałem przez całe ostatnie dwa lata. Ogólnie napisałem to tylko dlatego, bo nie miałem co robić dziś wieczorem i lubię takie przypadki gdy trzeba zdać się na szczęście i resztki sił w nogach)


[…młody posępny człowieku…]

7 komentarzy:

Jahu pisze...

Dlatego jeszcze nic nie napisałem bo choc bywa, że nie mam co robić to po napisaniu notki ją wypieprzam bo nie wiem ku czemu ona zmierza i kto tak mi zawinił żeby musiał ją czytać. Pozatym nie dosięgam wam do pięt w umiejętności ładnego składania wyrazów w zdania, które w jakiś sposób wywołuja pozytywne wrażenie chociazby estetyczne. Tu jednak bardzo dobrze! Fajna historia i aż mnie nogi zabolały :p

dr.maaraas pisze...

etam nie chwal sie

umpol pisze...

do jaha:
zajrzyj w notki które pisaliśmy na początku - wszystko kwestia rozpisania się... po za tym nie powiem ale twoje pisanie zawsze mi się podobało i żebym bezpodstawnie chwalił, po prostu dobrze mi się czyta twoje notki...

do marasa:
nie chwale się - to po prostu życie pisze scenariusze... heh

Gałczyński pisze...

Nie chwal sie.

umpol pisze...

do M.:
Nie chwale się...

heh

Jahu pisze...

A czemu my się Maaraas nie pochwalimy naszym górskim survivalem przez duże Ż ? :D

Gałczyński pisze...

Tylko dzieki szybkiej i sprawnej, ba! bohaterskiej akcji ratunkowej jeszcze zyjecie!:D
heh:p