sobota, 7 lutego 2009

O dzisiejszym świecie słów kilka

Zwykle pisałem bardzo psychodeliczne i niezrozumiale dzisiaj chce zwrócić wasza uwagę na pewien problem który toczy nasza rzeczywistość od dłuższego czasu...



O dzisiejszym świecie słów kilka

Przeżywamy obecnie kryzys gospodarzy więc prawić będę o inflacji .Tak o inflacji ale nie o inflacji pieniądza a raczej inflacji świata można by rzec .Żyjemy w świecie w którym słowo wolność wyboru oraz konsumpcja są słowami wręcz kluczowymi ..Mamy wybór można wybrać spośród 60 rodzajów pasty do zębów 50 rodzajów proszku i tak wymieniać mógłbym dalej lecz nie w tym rzecz .Chodzi o to że żyjemy w czasach globalnego przyrostu hmm jak by to powiedzieć „wszystkiego” wynika to oczywiście z przyrostu naturalnego homo sapiens jako czynnika sprawczego Więc mamy coraz więcej produktów,coraz więcej słowa,coraz więcej sztuki,coraz więcej muzyki. I wszystko by grało gdyby nie to że niestety ilość nie idzie w parze z jakością . I tak mamy coraz więcej słowa w rożnej postaci,czy to artykułów na znanych portalach internetowych ,coraz więcej gazet,słowa wdzierają nam się do mózgu z telewizora, z radia. Ale niestety jakość tych słów pozostawia wiele do życzenia czy 100 lat temu byłoby do pomyślenia że w opiniotwórczym medium pojawiałby się błędy rzeczowe , błędy ortograficzne czy też literówki ? NIE A tak się dzieje chociażby na znanych portalach internetowych. Czy w opiniotwórczych mediach 100 lat temu pojawiały się takie osoby jak chociażby Jola Rutowicz? Która kompletnie nie ma nic do przekazania i nawet jako fenomen medialny nie jest ciekaw, myślę że nie .A skoro już wdepnąłem w to gówno (znaczy się dotknąłem tematu medialnych jednorożców) to sądzę iż można sprawę rozpatrywać pod względem obrazu społeczeństwa które kreuje tego typu osobowości. Sadze iż jest to znak ,taki znak jaki daje ciało gdy coś jest nie tak. Kiedy z ciałem cos jest nie tak wtedy boli,występuje wysypka lub tez inna anomalia. Sadze iż właśnie Jola Rutowicz jest taka wysypką,bólem społeczeństwa które w ten przedziwny sposób pokazuje jak chory jest nasz współczesny świat. Mimo iż nastąpiła taka inflacja słowa ,że analfabetyzm powoli zaczyna być mitem to społeczeństwo nie czyta książek. Społeczeństwo czyta tabloidy i portale internetowe, Buduje na tym swoja wiedzę i osobowość,wychowujemy społeczeństwo debili które nie potrafi podjąć polemiki na żaden temat już nie mówiąc o sposobie wyrażania opinii prezentowany przez młodzież szkolna. W dobie inflacji słowa ,paradoksalnie słowo pisanie ubożeje ,czytelników jako takich jest coraz mniej a stwierdzenie że nie czytam książek jest przyjmowane bez żadnego sprzeciwu a w pewnych kręgach wręcz uznawane za cnotę. I takie osoby które cała swoja wiedzę budują z portali internetowych ,streszczeń, i telewizji podejmują się trudu pisania. Tak jest -pisania czego przykładem chociażby jest forma bloga, ale zgrozo podejmują się próby pisania książek (vide Jola Rutowicz) wpisując się w schemat inflacji słowa .Istne perpetuum mobile. Kolejny przykład inflacji w sztuce to przykład muzyki jako takiej. Od początku wieku XX jesteśmy świadkami inflacji muzyki na światowa skale,od tej pory w zasadzie każdy mógł tworzyć nieważne jak ,ważne ze tworzył ,ważniejsze od tworzywa zaczynało stawać się życie artysty i wpływ tego życia na jego twórczość. Nieważne jak śpiewa ważne o czym i dlaczego i jaki miała wpływ na to jego biografia im bardziej smutne dzieciństwo, kiepskie życie tym lepiej .Jaki jest efekt końcowy tego procesu ? Malejąca sprzedaż płyt i przekształcanie się muzycznych telewizji w realityschow. Mamy całe zatrzęsienie artystów muzyków na świecie,ale wybijają się już teraz jednostki medialne .Kolejnym przykładem globalnej inflacji świata są produkty elektroniczne ,mechaniczne , czy chociażby instrumenty muzyczne. Kilka przykładów z życia wziętych . Ford Focus do roku 2002 miał niezawodne silniki. W roku 2002 zwiększono produkcje i wymieniono silnik który jest bardzo awaryjny. Do czego to prowadzi ? Trzeba wymienić samochód szybciej. Odtwarzacze DVD jeśli ci się zepsują nie opłaca się ich naprawiać bo koszta naprawy będą wyższe niż kupno nowego playera .Komputery ? Jakie obudowy się teraz produkuje? Ano takie na których jeśli ktoś usiądzie wyglądają jak maluch po kasacji. Instrumenty muzyczne? Klawiatury sterujące – wadliwe, wykonane z kiepskich materiałów a przy tym sam fakt sprzedaży tak drogo instrumentu który o zgrozo nie gra bo potrzebny jest do tego dość mocny komputer jest po prostu śmieszne. Nic dziwnego że syntezatory z lat 70 świecą tryumfy. Przynajmniej środowisko muzyczne w porę się opamiętało pod względem konsumpcyjnym. Całe to mrowie przykładów dewaluacji sztuki,przedmiotów codziennego użytku czy nawet inteligencji społeczeństwa które tu przytoczyłem ma uświadomić jak bardzo nasz współczesny świat próbuje zmienić nas w bezmózgie stwory nastawione wyłącznie na konsumpcje. Trzeba się bronić ! Czytać książki , jak kupować to na długi czas rzeczy porządnie wykonane ,Jak słuchać/oglądać to wartościowych artystów którzy imponują nam swoja muzyka i sztuka anie tym co przydarzyło im się w dzieciństwie. To tyle ode mnie


Dr Maaraas

5 komentarzy:

Jahu pisze...

No to fakt. Mateusz się ze mną spiera w jednej takiej kwestii. Mam legendarne i niezniszczalne obręcze w kolarce, bo kiedyś MAVIC produkował mało i najlepiej na świecie. A czemu nie można juz ich kupić? Bo teraz produkują obręcze na jeden, dwa sezony ostrej jazdy. Mają gwarancje, że obręcz się szybko rozpieprzy i klient do nich wróci. Co się bardziej opłaca zrobić dobrą obręcz która bedzie służyła latami czy zrobić kiepską, która trezba bedzie szybciej wymienić? To proste, a dla firmy z renomą to nawet niekłopotliwe. Mateusz uważa, że to niemożliwe. No nie ja testowałem te wszystkie obręcze i polegam na zdaniu specjalistów. Jednak wystarczy mi uświadomienie sobie że interes sie liczy, nie człowiek. W innym razie po lekarstwo na raka wystarczyłoby pójść do apteki.

Gałczyński pisze...

Do Janka: rownie dobrze moglbys jezdzic na kolazowce z przed wojny, wtedy napewno byly "lepsze"... Zreszta to juz nie akutalna dyskusja, bo przyznalem Ci racje z tymi rowerami (prawie cala racje, bo wciaz sie bede upieral, ze dzisiejsze kolazowki sa lepsze od tych z lat np 70!).
Nie jest to konca tak, ze to rynek (producenci) narzucaja nam zle produkty. Skoro jest na nie popyt, to nie ma w tym nic zlego! To normalne, ze sa produkty lepsze i gorsze. Luksusowe i dla, brzydko mowiac, holoty. Zawsze tak bylo.
Wszystko jest zalezne od kasy. Wole dzisiejsze czasy, kiedy moge kupic dziecku zabawke i sprawic mu radosc (mimo ze jest to made in china a ja nie mam dzieci;p), niz czasy np przed wojenne, gdzie zabawki, jakze cudne, piekne, reczni robione i wytrzymale, mogli miec tylko najbogatsi. To tyle o dobrach konsupcyjnych.
Z kolei z teza o upadku sztuki (choc nie litaratury - tutaj od zawsze powstawaly gnioty,ksiazki pisane przez beztalencia, tasiemce dodawane do gazet, nieudane tomiki) zgadzam sie zupelnie. Niestety...

Jahu pisze...

Nie mówie, że kolarki z lat 70 są lepsze. Przynajmniej porównując po tej samej półce, bo wiadomo, że nie jedna z tamtych czasów jest lepsza od nie jednej dzisiejszej. Mamy nowe technologie i standardy idą w górę, ale nie da się ukryć, że w wielu wypadkach producent nie stara się utrzymać przy sobie wiernego związanego z marką fana, o jest to nieopłacalne.

umpol pisze...

Rzeczy produkowane masowo zawsze obciążone są jakimiś wadami, zużywają się szybciej, mają mniej opcji niż wersje droższe przeznaczone dla nielicznych… Klient masowy będzie kupował tanio, bo nie stać go albo nie chce mu się odkładać pieniędzy na rzecz droższą, która dłużej będzie dobra. Wszystko oczywiście zależy też od sposobu użytkowania przedmiotu… Dla mnie na przykład nie ma jakiejś większej różnicy między butami za 300zł a butami za 70zł, bo jedne i drugie wytrzymują na moich nogach, przy moim sposobie chodzenia, jeden, góra, dwa sezony potem przeważnie nadają się już tylko do roboty…

umpol pisze...

A i jeszcze jedno…
Jeśli chodzi o to, że dla niektórych nie czytanie (bo nie można, moim zdaniem, czytaniem nazwać przeglądania tabloidów, gdyby wyciąć obrazki lub zmniejszyć ich rozmiar z gazety mającej 40 stron zostanie nam marna 1/5 oryginalnej grubości), czyli swego rodzaju analfabetyzm wtórny, jest swego rodzaju cnotą, to są też tacy, którzy czytają książki, ale jest to dla nich rzeczą wręcz wstydliwą i ukrywają to przed środowiskiem w którym przebywają!