sobota, 7 lutego 2009

+ Dnia pamiętnego roku pańskiego…




A wszystko zaczeło się na Tenbicie skąd uciekliśmy szybko po to by osiąść na długie trzy lata na Onecie…


10 III 2005 - Pojawiła się na Tenbiecie notka o przeniesieniu bloga na Onet, powodem tej pierwszej migracji było zmęczenia autorów głupimi komentarzami typu „FaJnY bLoGaSeK wPaDnIj Do MnIe ZoStAw KoMcIa” Czyli syndrom zepsutego Caps Locka i dzieci Neostrady… („taaa”)


Tyle o Tenbicie…


Nastąpiła era Onetu. Nowa szata, nowe myśli i rozwój i upadek, a raczej zastój…



9 III2005 – Tego pamiętnego dnia Maras zamieścił pierwszą swoją notkę o wkurwieniu. Potem już jakoś poszło… Wydawało się, że piękniej być nie może… Chyba byliśmy w czołówce,jeśli chodzi o liczbę nowych notek pojawiających się na blogu („byliście lepsi niż różowe blogi trzynastek, choć mimo pozornej ilości, powoli stawaliście się monotematyczni”). Jednak z początku zapaleni szybko się wypaliliśmy („Ty na pewno”)…

Potem kolejno nastąpił kwiecień, maj i czerwiec. Gdzie powoli utwardzał się styl… Każdy z nas nadawał swoim notką jakiś rozpoznawalny dla niego rys. („to wam wyszło na dobre”)

Po czerwcu nastąpił sierpień… Mój ujarany wówczas umysł przeszedł nad tym jakby nigdy nic… Lipiec, bowiem jak to często lipce mają do siebie,obfitował w inne ciekawsze zajęcia niż pisanie na blogu… Sierpień też zleciałby niezauważony przez nikogo gdyby nie Jahu. Nadejście września także zauważył tylko Jahu…

Przyszedł październik i znów kłótnie i znów zwady…

Zmieniona została nazwa, zmienione zostały zasady („a były, kurwa, jakieś??”)

Potem zaraz wszystko wróciło do normy

Listopad, skończył się szybciej niż liście na drzewie. Zaczęło padać, więc i blog padł…

Grudzień, Pojawiły się już tylko dwie notki, z czego obie moje. Jedna o okularach („w końcu żeś, kurwa, komputer znalazł”). Druga czysto historiograficzna…

2006: Nowy rok, nowe nadzieje można rzec…Ogłoszony został nabór na nowych członków. Odezwały się tysiące ludzi chcących być jak my… Nikogo nie wybraliśmy…(„weź,kurwa, nie ściemniaj, bo mnie wkurwiasz, nikt się nie odezwał, bo nikt pewnie nawet nie przeczytał tamtej notki, a nawet jeśli przeczytał to nikt nie jest na tyle głupi by skazywać się na pisanie tutaj z wami”)…yyy… No dobra nikt się nie odezwał…

Znów chwilowe rozbudzenie ze snu i nastąpił luty i nagłe pojawienie się Gudziomira po naszych rozmowach plenerowych przy wódce,choć zima tego roku bardzo sroga dla nas była…

Luty przestąpił zgodnie z zasadami roku nieprzestępnego („według statystyk policji było w miarę spokojnie”) by zmienić się w marzec. A w marcu jak w garcu, porobiło się trochę, znów zaczęliśmy pisać dużo i nawet w większości w sensem („jak dla kogo”)…

Kwiecień… W kwietniu rozkwitło, na blogu pojawiła się płeć piękna w osobie Oli i tak oto czysto męski („gejowski, chciałeś powiedzieć,chyba”)blog podniósł znów swoje walory i jego horyzonty zostały poszerzone o wizjeświata widzianej ładniejszymi oczyma, niż przepite lub znarkotyzowane oczy bandy chłopów.

Maj seria notek o niczym… Czyli jak rozmawialiśmy kiedyś… („przyznaj się że nie miałeś o czym napisać!”)Matury, matury, matury!! Maras, Gała, Gałczyńska do egzaminów przystąpili… („dojrzałości… heh”)

Czerwiec zdecydowanie i bezsprzecznie należał do Gudzisława…(„mhmmm”)

Lipiec, sierpień przeszły praktycznie niezauważone. Dwie notki napisane przeze mnie obie trochę z musu choć z tej drugiej jestem zadowolony… („nie było najgorzej…”)

Po sierpniu, wrzesień wycięto nam z życiorysu, by zacząć od razu październikiem,a tam nagle aż 5 notek („bardzo chłopaki obniżyliście pułap ilościowy. 5notek was zachwyca? a czym tu się podniecać? czasem w miesiącu mieliście po 30notek… był sens was odwiedzać”). W listopadzie i grudniu też się trochę działo, było co poczytać… („ano było”) Nawet wystrój zmieniliśmy z okazji świąt Bożego Narodzenia w przypływie radości płynącej z pisania na bardziej świąteczny, a więc był chujowo czerwony kolor, Mikołaj i choinka z puszek od piwa w lodówce.(„było tak ładnie, tak kiczowo, jak nie u was”)

2007: Styczeń.

„Zmarł Japończyk Momofuku Ando - wynalazca "zupek chińskich" !!!!!!!!!”(„świeć panie…”)

Ta informacja chyba była najważniejsza.

Idzie luty podkuj buty („no i żeście podkuwali chyba cały miesiąc, bo tylko jedna notka została napisana”)

Marzec stuknęły nam dwa lata i… („sami jesteście stuknięci i to, kurwa, ostro, sadząc po tym zdjęciu”)… spotkanie Ojców Założycieli…Opisane w bardzo wyrazisty sposób przez nas trzech…(„kurwa powiem szczerze chyba jesteście ostro pojebani, albo pisząc tą notkę byliście nieziemsko pijani”)…późno w nocy, w trzech różnych stylach, po przejściach i spożyciu wielu piw… („no właśnie”)

Kwiecień to miesiąc, w którym Ola się wściekła i... („...i chwała jej za to...”) ...cały miesiąc należał do niej. Na końcu Maras się odezwał jeszcze by potem przenieść się i zapanować nad majem. Wujowe matury i spotkanie Ojców Założycieli plus Jahu… Odbiło się ono na naszej psychice i to mocno,Maras 11 dni później zamieszcza zdjęcie na którym widać jak podcina sobie żyły kartą z McDonald’sa… („I’m lovin’ it… trochę ketchupu i to wszystko”)

Czerwiec,lipiec, sierpień, wrzesień… Średnio, co dwa tytonie coś się pojawiało więc można to za całkiem dobre kilka miesięcy…

21 wrzesień 2007 – 18 kwiecień2008 – pustka

21 kwiecień 2008 – 26 październik2008 – pustka

26 październik 2008 – 16 styczeń 2009 –pustka

Luty 2009 - przenosimy się…



Było nas trzech był pewien blog i zdechł



A kiedyś musieliśmy wprowadzić 24h wyłączności dla notki… Z każdą nową notką mieliśmy czekać 24h,bo bałagan zaczynał się robić…


…to były czasy…

(„nawet lubiłem was tutaj czytać czasem, ale chuj, przenieść się musicie! teraz będziecie siedzieć w nowym miejscu i tylko mi tu bez marudzenia”)



- wuja




[szedł ze mną przez wszystkie dni - zły los…]




Brak komentarzy: